Dobra Karma do nas wraca – wywiad z Sybillą Berwid-Wójtowicz część 2

Kochani, wracam do Was z drugą częścią wywiadu z niezwykłą osobą Sybillą Berwid-Wójtowicz. W poprzedniej części Sybilla opowiedziała Nam o sobie i wewnętrznym harcie ducha, który pchał ją do przodu, a dziś będziecie mieli okazję dowiedzieć się nieco więcej o działaniach, które prowadzi w ramach swojej pracy Nestlé Purina, m.in. programie Pets@Work. Pozytywną energię, która dała Ci siłę w trakcie choroby  wykorzystujesz  również w pracy, obecnie jesteś odpowiedzialna za komunikację w Nestlé Purina – czy mogłabyś nam przybliżyć na czym polega Twoja praca? W skrócie: koordynuję, poprawiam i tworzę materiały pisane dla Nestlé Purina. Na szczęście nie wszystkie, ale większość artykułów lokalnych wychodzi spod mojego pióra, albo są przeze mnie poprawiane. Także w przypadku zapytań do serwisu konsumenta, na które nie mamy odpowiedzi przygotowanych razem z naszymi konsultantami. Mamy jeden z najrzetelniejszych poziomów obsługi konsumentów, dbałość o najwyższe standardy w tym zakresie to jeden z naszych priorytetów. Oprócz tego szkolę z zakresu naszych produktów i podstaw żywienia zwierząt wszystkich interesariuszy (pracowników Nestlé Purina i klientów: pracowników sklepów zoologicznych i lecznic weterynaryjnych). W liczbach można powiedzieć, że rocznie codziennie piszę przynajmniej stronę komunikacji i raz na tydzień szkolę grupę 30 osób w różnych miejscach w Polsce (oczywiście czasem są to mniejsze, a czasem większe grupy – to takie uśrednienie) Jakiś czas temu w rozmowie wspomniałaś mi o programie #Pets@Work (któremu poświęciłam także moją notatkę – http://poczuj-miete-do-csr.pl/2016/07/26/dzialania-csr-ukierunkowane-na-dobro-zwierzat-czyli-co-firma-moze-zrobic-dla-zwierzat-i-jak-to-polaczyc-z-dzialalnoscia-organizacji/) – czy mogłabyś opowiedzieć nam skąd wziął się ten pomysł? Była to Twoja autorska inicjatywa?  Nasze nowe biuro daje Nam wiele możliwości. Poprzednia przestrzeń była wynajmowana, co nie pozwalało na przychodzenia z psami. Wyjątkiem były imprezy firmowe, ale i wtedy każde przyjście ze zwierzętami było specjalnie uzgadniane. Przeniesienie się do nowego budynku było elementem  strategii CSR, bo musiało ono jednak spełniać pewne konkretne warunki. Chodziło o budynek, który ma możliwość otwierania okien, ogród na dachu, posiada wtórny odzysk wody i wiele innych rozwiązań ekologicznych. Gdy budynek pojawił się w planach, wybrano dogodną lokalizację, zadbano też aby posiadał dodatkowe walory, jak zielona przestrzeń wokół. Od razu zgłoszona została potrzeba przystosowania biura do #Pets@Work, aby pracownicy mogli regularnie przychodzić ze zwierzętami. Ta tradycja w Purinie jest bardzo stara – istnieje właściwie od początków firmy. Wszystko zaczęło się w latach 20 XX wieku, kiedy otworzono instytut badawczy, w którym nieinwazyjnie obserwowano funkcjonowanie i życie psów. Firma wychodziła z założenia, że nie będzie sprzedawać produktów dla psów, których żaden pies wcześniej nie jadł – jak to ma miejsce w przypadku większości karm na rynku. W pewnym momencie pracownicy sami zaczęli przychodzić do psów z laboratorium, by brać je na spacery i z czasem stało się to stałym elementem pracy. Już w latach 60 pracownicy byli przypisani do konkretnych psów. Zwierzęta w ośrodku żyją tak długo, jak w normalnych warunkach ( a nawet dłużej bo warunki są lepiej do nich dostosowane), ale zdarzyła się taka sytuacja, że pracownik przechodząc na emeryturę chciał zaadoptować swojego psiego przyjaciela, którym opiekował się od lat. W tym przypadku 11 letni Beagle dostał zgodę na „przejście na psią emeryturę”. Zapoczątkowało to system wewnętrznych adopcji, który działa do dziś także w ośrodku w Europie,  we Francji. To się sprawdza, ponieważ zdarza się, że zwierzęta cierpią na schorzenia wykluczające je z obserwacji strawności i smakowitości, nawet jeśli nic na to nie wskazywało gdy dobierano je do grupy. Siłą rzeczy takie zwierzęta są wykluczane z badania i szukany jest dla niech dobry dom wśród pracowników firmy. Procedura #Pets@Work została pierwszy raz spisana około 17 lat temu w biurze w Stanach, tam powstały też pierwsze oficjalne założenia programu zatwierdzone przez dział kadr czyli HR. Biura i fabryki oczywiście mają osobne procedury, ponieważ nie może być styku przestrzeni linii produkcyjnej z przestrzenią biurową, w której mogłyby pojawić się zwierzęta. Są to zasady, które są bardzo restrykcyjnie przestrzegane przez Purina, co jest zrozumiałe ze względu na to iż utrzymujemy restrykcyjne standardy na tym samym poziomie co wytwórcy żywności dla ludzi. Możliwość przyjścia ze zwierzęciem do biura jest przywilejem, tak jak dostępne dla pracowników Nestlé karty na siłownie, kawa czy woda butelkowana. Wiąże się to z konkretnymi zasadami i obowiązkami właściciela, nie każdy może przyjść ze swoim psem „z ulicy”. Dużym problemem z którym musieliśmy się zmierzyć na początku było wytłumaczenie, że #Pets@Work nie jest furtką do rozwiązania problemów typu: „mój pies wymiotuje, to wezmę go do pracy, żeby go obserwować”, lub: „mój pies cierpi na stres separacyjny i wyje w domu”. Pies który przychodzi do biura musi spełniać pewne oczywiste warunki: -nie ma problemów z przychodzeniem w nowe miejsca -nie boi się ekspresu czy drukarki (i innych sprzętów biurowych) -nie będzie przeżywał stresu kiedy będą przechodzili koło niego obcy ludzie -będzie spokojny, kiedy zostanie pod opieką innej osoby Warunków przybywało z czasem, więc spisaliśmy je w specjalną procedurę. Kolejną rzeczą, którą musieliśmy wziąć pod uwagę były przepisy przeciwpożarowe, ponieważ nie wszystkie psy są na tyle małe,­ żeby można je było wynieść na rękach – potrzebne było oddzielne wejście. Nie mogliśmy też narażać osób, które potencjalnie boją się zwierząt na bezpośredni kontakt z nimi. W niektórych budynkach jest oznaczona winda, którą można wjeżdżać z psem, u Nas rozwiązanie jest takie, że małe psy mogą wjeżdżać windą na rękach, a duże wchodzą schodami i mają wytyczone dla siebie odpowiednio oznaczone „ścieżki”, wyznaczają je specjalne naklejki umieszczone w prawym górnym rogu drzwi. Osoby które nie chcą spotkać na swojej drodze dużego psa, są świadome którędy on się przemieszcza i mogą unikać tej trasy. Oczywiście na wszystko uzyskaliśmy zgodę zarządcy budynku. Zdarza się, że osoby z zewnątrz pytają czy mogą przyjść na spotkanie ze swoim „Fafikiem”. Procedura jednak jest dużo bardziej skomplikowana – aby pies dostał paszport, musi zostać oceniony pod wieloma względami: jak się zachowuje w biurze, czy zna komendy, czy akceptuje obcych ludzi i inne psy itp. Na początku wprowadzania programu odbyło się spotkanie z zoopsychologiem („Psia Edukacja” – Joanna Hajdyła-Jarosz- http://www.psiaedukacja.pl/), w którym uczestniczyli wszyscy pracownicy, niezależnie od tego czy posiadają psy czy nie. Omówiono na nim sygnały, które wysyłają psy, jak się komunikują ze sobą i z nami i jak uczyć ich podstawowych komend. Czy do programu #Pets@Work można przyłączyć się w dowolnym momencie czy rekrutacja jest raz w roku? Na razie mamy pierwszą edycję programu – wystartował w marcu 2016. Odbyło się wtedy pierwsze spotkanie z psami między sobą, zoopsycholog obserwował, jak na siebie reagują, mieliśmy wspólne szkolenie (przychodzenie na wołanie, zostawanie na posłaniu itp.). Obecnie w programie jest 9 psów, ale regularnie przychodzi 4-5. Częstym bywalcem jest Cyryl (duży czarny labrador) – ma swoje ogromne służbowe legowisko i stanowi sporą atrakcję, bardzo lubi spędzać cały dzień w biurze ze swoją panią która jest kierowniczką naszej logistyki. Mamy również sunię Roxy, która na początku była dość wycofana, ale spokojna, ładnie wykonywała komendy i grzecznie siedziała przy właścicielce. Po drugim czy trzecim przyjściu zaczęła wpadać radośnie do biura i ewidentnie czerpać większą radość ze spędzania dnia w firmie, niż z pozostawania w domu (mimo towarzystwa kota). Ze względu na to, że jest to King Charles Spaniel, najczęściej siedzi na kolanach różnych pracowniczek biura i czerpie z tego nieukrywaną przyjemność. W moim domu jest podobna sytuacja, ponieważ mam 4 psy, które gdy zbieram się do pracy patrzą na mnie miłośnie, milcząco prosząc „weź mnie dzisiaj”. Wyboru trzeba dokonywać rozsądnie, żeby każdy miał równą liczbę wyjść. Oczywiście, gdy w domu jest tyle zwierząt, to zostawanie ich „samych” nie jest takie złe, bo zawsze zostają razem. W czasie wywiadu nasz mały włochaty gość interesował się naszą rozmową, po adekwatnej ilości głasków i moich zachwytów ułożyła się na fotelu i zasnęła. Niech sobie dorośli pogadają 😉    Procedura #Pets@Work zawiera cel, zakres i obowiązki właściciela. Znajduje się tam ogólna charakterystyka zasad pracy stacjonarnej lub mobilnej (oczywiście nie można zostawiać psa w samochodzie). Opisane jest, w jaki sposób się wchodzi, przepisy przeciwpożarowe wraz z planem ewakuacji, znajdują się tam także obowiązki dotyczące zdrowia i bezpieczeństwa czworonoga. Wyszczególnione są obszary niedostępne dla psów, zasady dotyczące obecności zwierząt na spotkaniach (są salki do których można/nie można wejść z psem, wszyscy uczestnicy spotkania muszą wyrazić zgodę na jego obecność). Oczywiście za wszelkie zniszczenia odpowiada właściciel, zwierzę musi być też zachipowane i musi mieć aktualną książeczkę zdrowia oraz „paszport do biura”. Zasady spotkań zewnętrznych i szkolenia również są dokładnie opisane, niezbędne było na przykład zapewnienie możliwości noclegu razem z psem. Kiedy jeździłam z cyklem szkoleń dla marki Chow dla sklepów, w podróży towarzyszyła mi jedna z moich suczek. Niektóre hotele były świetnie przygotowane, czekało legowisko i woda dla psa, niektóre pokoje miały wyjście na mały ogródek. Zawsze starałam się docenić na Facebooku te hotele, w których psy są mile widzianymi gośćmi. Od początku dzielimy się ulotką (zawierająca skrót procedury) do którego mają dostęp wszyscy pracownicy. Pojawiła się obawa,  że tak dużo reguł może ludzi zniechęcać, ale zacznijmy może od pytania „Kto w ogóle może przychodzić z psem do biura?:)”. Program #Pets@Work został ostatnio zauważony przez Blue Business Media i będzie zaprezentowany jako Case Study na prestiżowej konferencji dla dyrektorów zarządzających największych firm na rynku: IV ADMINISTRATIVE DIRECTORS SUMMIT  (http://ad-summit.com/program/). Nasza dyrektor administracyjna została zaproszona na to spotkanie jako prelegentka, by opowiedzieć o wyjątkowości programu #Pets@Work. Program ten jest jedną z tych inicjatyw, które zachęca młode pokolenie do pracy w firmie, doceniając bardziej elastyczne podejście pracodawcy. Zaoferowanie przywilejów takich, jak przyjście do biura ze zwierzęciem jest poszukiwane przez młodych pracowników, a ich starają się ściągnąć z rynku najlepsi pracodawcy. Według badań amerykańskich Glassdoor (https://www.purina.com/meet-purina/about-us/purina-ranked-10-best-place-to-work-by-glassdoor ) #Pets@Work jest podawane jako jeden z głównych powodów zadowolenia pracowników, wpływa również na poziom przywiązania i zadowolenia z pracy. Ogólnie praca ze zwierzętami i praca dla zwierząt jest bardziej emocjonalna i empatyczna, wpływa to na to, że ludzie mają trochę inne oczekiwania w stosunku do pracy oraz pracodawcy, niezależnie od tego czy ktoś pracuje tak, jak ja (bardziej twórczo) czy w dziale księgowości. Dobra atmosfera rozprzestrzenia się na nas wszystkich. W mieszkaniu pies najprawdopodobniej by leżał, jeśli w domu są inne zwierzęta to może pobawiłby się z chwilę, ale większość czasu jednak by spał. A tutaj wchodzi ze mną w interakcje, coś się dzieje, ktoś ją „pomizia” lub da smakołyk.  Niektórzy pracownicy mają już nawet na biurku przygotowane psie przysmaki (nawet jeśli sami nie mają własnych psów).  Psy mają swoich ulubieńców, wiedzą do kogo należy podejść, żeby smakołyk lub pudełko po serku do wylizania znalazło się pod biurkiem 🙂 (tego ostatniego nie pochwalam, ale dzieje się czasem poza mną). Kochani to była druga część naszego wywiadu 🙂 Już teraz gorąco zapraszam do lektury części trzeciej, w której razem z Sybill poruszymy temat programu Adopciaki oraz porozmawiamy o podejściu Nestlé-Puriny do CSR.   Dobra Karma do nas wraca – wywiad z Sybillą Berwid-Wójtowicz (Nestlé Purina) część 3 Sybilla Berwid-Wójtowicz specjalizuje się w dziedzinie dietoprofilaktyki ludzi i zwierząt towarzyszących. Skupia się na potwierdzonych naukowo i klinicznie skutecznych rozwiązaniach, od wielu lat kształcąc się w tej dziedzinie (mgr inż zootechniki [2002], dr nauk weterynaryjnych SGGW [2007], doradca dietetyczny – Instytut Żywności i Żywienia Człowieka [2013], specjalista żywienia klinicznego – Uniwersytet Medyczny w Warszawie [2015]). Od dekady regularnie publikuje w czasopismach specjalistycznych i popularnych, ma na koncie ok. 200 publikacji. Prowadzi liczne prelekcje, szkolenia i wykłady w kraju i Europie Centralnej (po angielsku) z dziedziny dietoprofialaktyki nie tylko psów i kotów, ale także motywacji pacjentów onkologicznych, powołując się na własne doświadczenie agresywnego leczenia w latach 2012-2013. Jest regularnie zapraszana do mediów i konsultuje publikacje z zakresu swojej specjalizacji. Linki do wystąpień TV i wybrane teksty można podejrzeć na stronie: www.dietoprofilaktyka.blogspot.com www.onkokuchnia.blogspot.com